Grypa666's Blog

Co gorsze grypa czy kompleks jot?

O naprawę Rzeczpospolitej (6)

Posted by grypa666 w dniu 05/06/2010

Wpis skasowany przez Lukasza Kamizelich, przywrócony 19.6.2011 z pliku html. Sorka za stratę grafiki.

Wspomóż blog – na konto lub Pay Pala

†††††††††††††††††††††††††

Stowarzyszenie Przeciw Bezprawiu – protest pod Sejmem 1.6.2010

monitorpolski — 4.6.2010 — Więcej info na http://www.aferyibezprawie.org
Protest rozpoczęty 18 maja 2010 roku ma trwać do momentu aż posłowie zareagują na postulaty Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu i in. Kilka małych poprawek do kodeksów postępowanai karnego i cywilnego może uzdrowić polski wymiar prawa.

††††††††††††††††††††††††

Jasnogórski duchowny przeciw chemtrailsom, przyczynie powodzi

Zobacz także

†††††††††††††††††††††††††††

Bóg dał nam silną pozycję… zobaczcie co z nią uczyniły wasze rządy!

Roman Kafel (Texas) 30.5.2010, edycja i dodatkowe tłumaczenie Piotr Bein

W gorączkowej kampanijnej przepychance, odruch wymiotny budzą kłamstwa, jakimi szermują kandydaci tzw. Układu i ich wspomagający tzw. niezależni… Najgorsze, że Polacy dają się na te plewy nabierać… Prosze sprawdzic sami…jak wygląda na dziś Polska wg wskażników Encyklopedii CIA.

$678.6 mld (2008 szac.) , $646.3 mld (2007 est.) w USD z 2009

Co mniej wiecej odpowiada naszemu rozmiarowi i kraju i populacji i zasobow naturalnych i tak powinnismy byc postrzegani -gdyby rzadzili nami normalni ludzie. Ale juz nastepne dane i wskazniki ekonomiczne pokazuja nam, ze cos w tym obrazku nie pasuje, i natychmist wskazuje, ze nie dzieje sie to z powodow naturalnych, ale jest spowodowane systemem rządów i jakością rządzących, bo:

5% (2008 szac.),  6.8% (2007 szac.)

$17,600 (2008 szac.), $16,800 (2007 szac.) w USD z 2009

  • Polska przedstawia sie jako gospodarka bazujaca na usługach, gdyz  w podziale na sektory GDP mamy:

rolnictwo 4.6%,   przemysł 28.1%,   usługi 67.3% (2009 szac.)

  • Ekonomia. ktora  zatrudnia 16.99 ,mln (2009 est.)          36 pozycja na swiecie

Zatrudnienie: rolnictwo 17.4%, przemysł 29.2%,  usługi 53.4% (2005)

  • Bezrobocie: 8.9% (styczeń 2010 szac.)  98 w swiecie, 6.5% (grudzień 2008 szac.)
  • Indeks Gini (dystrybucja dochodu na rodzinę): 34.9 (2005) co plasuje nas na pozycji haniebnej   —   87 w koncowce najbardziej dzikich krajow swiata, 31.6 (1998)

Reasumujac: Bóg wyposażył Polske mniej wiecej na 21-26 pozycji na świecie….jej własne rządy ulokowały ją dzieki własnym “nieprzecietnycm zdolnościom” na pozycji 81-98….. nic dodać nic ujać…. Reszta tutaj

††††††††††††††††††††††††††††

Nadesłał Stanisław Sas 4.6.2010

Wojsko: Ludowe czy Polskie?

Marek Jan Chodakiewicz http://www.iwp.edu

Katastrofa smoleńska, a teraz powódź, rzucają ponownie światło na rozmaite patologie drążące państwo. Podkreślmy: sytuacje kryzysowe tych patologii nie ujawniają, bowiem te są znane od dawna. Na co dzień Polacy z rezygnacją zgadzają się na nie. Ale w momentach, gdy państwo najbardziej potrzebuje sprawności swoich instytucji (na które grube pieniądze łożą podatnicy) podstawowe mechanizmy mające zapewnić bezpieczeństwo obywateli raz po raz nie zdają egzaminu. Niewydolność naturalnie jest odziedziczona po komunistach, po systemie PRL. Jednak zwolennicy patologii na co dzień – gdy kryzysu nie ma – obnoszą się z ich istnieniem i podkreślają ich okrągłostołową legitymizację.

Rzućmy okiem na przykład na wojsko. “Nie będziemy tworzyć nowej armii. Chodzi jedynie o stworzenie takich gwarancji prawnych, by wszyscy wewnątrz tej instytucji mieli poczucie, że służą społeczeństwu”. To z exposé premiera Tadeusza Mazowieckiego 24 sierpnia 1989 r. Rozszyfrujmy to. Mazowiecki obiecał system prawny, który gwarantował, że każdy mógłby służyć Polsce. Na papierze brzmi to pięknie. A co z tymi, którzy nie chcieli służyć Polsce? Co z polskojęzycznymi Sowietami, którzy w PRL służyli jako nadzorcy baraków jako plenipotenci Kremla? Co z sowieckimi agentami? Tacy przecież nie chcieli wpisywać się w żaden system prawny, który nie był kontynuacją PRL – tworu kolonialnego ZSSR. A system prawny proponowany przez Mazowieckiego i jego formację ideową automatycznie dozwalał na (inaczej: tolerował) wszelkie postawy, a w tym i bezkarność zdrady narodowej oraz przetrwanie komunistycznych patologii, takich jak brak profesjonalizmu, indolencja i indyferencja na interesy państwa i obywateli. Nawet jeśli zwolennicy patologii aktywnie nie promują tych negatywnych cech, robią to sił. inercji, bowiem samym swoim bytem blokują potrzebne zmiany i reformy, których nie są w stanie ani wykoncypować, ani przeprowadzić, ani ścierpieć, ani zaabsorbować. I żadne gwarancje prawne takiego nastawienia nie zmienią.

Ale przyjmijmy, że z pragmatycznego punktu widzenia w sierpniu 1989 r. takie postawienie sprawy miało tymczasowo sens. Drażnienie komunistycznych służb specjalnych i ich militarnego systemu wsparcia było bardzo groźne przed upadkiem muru berlińskiego, przed implozją Związku Sowieckiego i przed wycofaniem się kremlowskich sił zbrojnych z Polski. Niestety gdy te historyczne zjawiska spełniły się, dalej obowiązywał duch exposé. Czyli nie można twierdzić, że w pierwszym rzędzie chodziło o pragmatykę. Chodziło o stworzenie systemu opartego na kompromisie między profesjonalizmem wpisanym w system wolności a paraliżem instytucjonalnym wpisanym w skostniały totalitaryzm komunizmu. A przecież oparte na przeciwstawnych sobie wartościach postawy te nie dadzą się na dłuższą metę w żaden sposób pogodzić. Bez względu na gwarancje prawne.

Okazuje się (co powinno być jasne), że nie daje się bezkarnie fruwać na sowieckich latających trumnach, nawet jeśli młodzi piloci są świetni. Okazuje się, że nawet jeśli prezydent RP nie wywodzi się z komunistycznego środowiska patologicznego, to nie ma żadnych gwarancji, że osoby i instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo i logistykę poczynań prezydenckich (takich wydawałoby się prostych rzeczy jak podróże choćby) są w stanie zapewnić człowiekowi piastującemu najwyższy urząd w państwie najwyższy profesjonalny poziom służby. Gdzie koordynacja ze służbami specjalnymi? Gdzie koordynacja ze służbami meteorologicznymi? Gdzie koordynacja z logistyką gwarantującą osobne środki podróży dla najważniejszych osób w państwie? Gdzie procedury bezpieczeństwa? Zawiodły. Dlaczego? Bowiem są oparte na komunistycznym paradygmacie. Są nieprofesjonalne i niebezpieczne. Dlaczego w momencie śmierci głowy państwa nie postawiono Wojska Polskiego nawet w stan podwyższonej gotowości? Tak na wszelki wypadek, bo nic nie było wiadomo? Po prostu struktury i instytucje państwa obciążone skamielinami z PRL nie są w stanie wypełniać swoich zadań na odpowiednim, profesjonalnym poziomie. Płacić za to będą Polacy aż kwestia ta nie zostanie załatwiona.

Zaraz odezwą się głosy, aby odczepić się od wojska. Jakie było takie było, ale zawsze było polskie za PRL. Otóż nie. Było to typowe wojsko kolonialne. Badałem w swoim czasie brytyjski model kolonialny. Na przykład w Indiach, siły zbrojne Zjednoczonego Królestwa składały się w większości z tubylców. Indoktrynowano ich na wierność Anglii. Tubylcy pełnili funkcje podoficerów, a z czasem też i oficerów. Były całe oddziały tubylcze, gdzie tylko wierchuszka była angielska. Wysyłano te wojska gdzie tylko sobie metropolia imperialna zażyczyła. Podobnie było w brytyjskich koloniach w Afryce i gdzie indziej. Naturalnie wojska te nie służyły sprawie swoich narodów, klanów czy plemion, a tylko imperialnym interesom Londynu.

Podobnie było z tzw. ludowym Wojskiem Polskim. Po wstępnym okresie “frontowym”, zaczęto sowietyzować na potęgę, tak, że oprócz języka rekrutów prawie wszystko inne było nieodróżnialne od Armii Czerwonej. Po 1956 r. Spolonizowano najbardziej rażące aspekty sowietyzacji, ale esencja pozostała kremlowska. Rekrut był polski. Ale starano się go speerelizować, poddawano totalitarnej obróbce propagandowej, promując chamsko tzw. PRL-owski patriotyzm. Co do oficerów, to zależało od tego, po pierwsze, jak ich wychowano w domu, a po drugie, jakie indywidualne wybory podejmowali. Im bardziej służalczy, im większe wiernopoddaństwo, im potężniejsze wyznanie wiary komunistycznej, im silniejsza samoidentyfikacja z moskiewskim okupantem, tym błyskotliwsza kariera. Na szczycie można mówić o polskojęzycznych Sowietach. Wierchuszka decydowała po komunistycznemu, a armia – chętnie czy nie – robiła to co dowódcy rozkazali, nie tylko w 1981 r., miażdżąc Solidarność, czy w 1970 r. atakując robotników Gdańska i Szczecina, ale nawet w 1956 r., i to nie tylko w Poznaniu w czerwcu, ale również w Warszawie i gdzie indziej w październiku, gdzie żołnierze po prostu wypełniali rozkazy przełożonych. W siłach zbrojnych PRL właściwie nie było buntów i masowych dezercji “do ludu” (były “do lasu” – szczególnie w 1945 r.). Czyli tzw. ludowe Wojsko Polskie to typowa armia kolonialna – z polskim rekrutem, a jakże, ale ze strukturami, personelem wyższym, systemem dowodzenia i celami służącymi ościennemu mocarstwu. I wszelkimi związanymi z tym patologiami.

Od początku powinno to być jasne i oczywiste. Bez względu na bezczelną kampanię dezinformacyjną pt. “wrona w rogatywce”. A jeśli było to jasne, to jak można było trzymać się samodestrukcyjnie wytycznych: “Nie będziemy tworzyć nowej armii”. W 1989 r. Trzeba było odtworzyć Wojsko Polskie. Z tego samego rekruta i z większości oficerów młodszych, których trzeba było szybko awansować. A kadry wyższe natychmiast posłać na emeryturę. W końcu, na wodza naczelnego, symbolicznie, powołać generała Stanisława Maczka (co zresztą radziłem w 1990 r.).

Już rozlegną się argumenty, że takie odtworzenie WP zupełnie zdestabilizowałoby siły zbrojne i spowodowałoby ich natychmiastową klęskę w razie ataku z zewnątrz. Naprawdę? A kto by zaatakował? Amerykanie? W 1989-1992 jedynym realnym zagrożeniem byli Sowieci. Czy generał Wojciech Jaruzelski i towarzysze stojący na czele niezdestabilizowanego (niezmienionego) ludowego WP biliby się za Polskę w razie inwazji ZSSR? Śmiem wątpić. A młodsi, niezsowietyzowani oficerowie biliby się. Naturalnie i tak, i tak nastąpiłaby klęska w razie moskiewskiego ataku. Czyli zaniechanie odtwarzania WP bez komunistycznych naleciałości nie miałoby wpływu na wyniki walki. I wcale nie wynikało z chęci zachowania sprawności armii. Wynikało z chęci uratowania totalistów od dekomunizacji. Tak jak czerwona nomenklatura zakładowa przyssała się do gospodarki poprzez prywatyzację, tak też bolszewiccy aparatczycy militarni przyspawali się do struktur wojska. I wszyscy w takt exposé, którego duch dyktował, że pasożyt patologii przeżyje. I będzie odbijać się na Polsce cyklicznie, a ostatnio przy katastrofie w Smoleńsku.

Ciekawe czy śmierć śp. Lecha Kaczyńskiego to chwilowa, oddolna mobilizacja społeczeństwa, tak jak zgon Jana Pawła II, czy też permanentny wyraz woli odrzucenia spuścizny PRL na wszystkich poziomach, a w tym i w armii? Ponownie nadchodzi czas wyboru. Głos na Jarosława Kaczyńskiego to głos za zerwaniem ciągłości patologii.

††††††††††††††††††††††††††††

Wybory przez pryzmatNocnej zmianyczy nocnej zdrady?” – część pierwsza

[KLIKAJ NA TYTUL PO WERSJE „PRAWNICZA” Z WYCIAGNIETYMI LINKAMI]

Józef Bizoń [Czytaj też bardzo interesującą część drugą]

Mamy rok wyborów 2010. Czerwcowe wybory na urząd Prezydenta RP, wybory do samorządów terytorialnych, a i nie wykluczone, że przyspieszone wybory do Sejmu i Senatu RP. Wszystko to odbywa się w cieniu katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.

Wszystkie duże media – i to bez jakiegokolwiek wyjątku – zajęte są nagłaśnianiem tylko dwóch kandydatów, no i przy okazji tylko dwóch Partii pod dalsze tegoroczne wybory: Bronisława Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej (PO) i Jarosława Kaczyńskiego z Prawa i Sprawiedliwości (PiS).

Obaj kandydaci, a i ich partie są funta kłaków warte z punktu wiedzenia interesu Narodu Polskiego i Polski. Owszem – są oni bardzo ważni, ale z punktu widzenia obcych interesów realizowanych od wielu lat – szczególnie od 1988 r. na ziemiach polskich. Do tej bijatyki wyborczej wciąga się Polaków niewiele rozumiejących z tego co się w istocie od wielu już lat dzieje w Polsce.

Katastrofa pod Smoleńskiem zachwiała mocno tym obcym dla Narodu Polskiego układem. Nagle wszystkie media bez żadnego wyjątku zaczęły na całego trąbić – jakby były sterowane z jednego centrum dowodzeniao niepowetowanej stracie jaką ponieśli Polacy i cały Naród Polski – no bo zginęli najwybitniejsi Polacy, tyle tylko, że zapomniano przy tym dodać, że wielu z nich gorliwie służyło Żydom i ich interesom na ziemiach polskich. O tym jakoś dziwnie wszyscy nagle zapomnielino, nie zupełnie, pamiętał przecież o tych zasługach Naczelny rabin Polski Michael Schudrich w udzielonym przez niego wywiadzie dla The Jewish Week (Tuesday April 20, 2010 26 Nisan 7670) opłakując swego przyjaciela Lecha Kaczyńskiego.

Odnośnie tych zasług Lecha Kaczyńskiego można przeczytać w „Zadymy sejmowe a sprawa odszkodowań dla Żydów – kontekst wyborczy“. Do tego w grudniu 2009 r. podczas uroczystości chanukowych w Pałacu Prezydenckim RP „za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za zasługi dla odrodzenia polskiej społeczności żydowskiej w wolnej Polsce zostali odznaczeni:

KRZYŻEM KOMANDORSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI

Pan Piotr Krzysztof KADLČIK za wybitne zasługi w działalności na rzecz dialogu polsko-żydowskiego

KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI

Pan Krzysztof Symcha KELLER
Pan Michael Joseph SCHUDRICH

Dorzućmy do tego:

Prezydent na ceremonii Chanuki 21.12.2009 r.

Podpisanie Traktatu Lizbońskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego

Rabina Sacha Pecaric o odbudowie żydostwa w Polsce

Profesora Wolniewicza – o Chanuce w pałcu Prezydenta RP

Było więc co opłakiwać, to też w ramach zadośćuczynienia doznanych boleści w nagrodę Jarosław Kaczyński jest teraz faworyzowany przez wszystkie media jako jeden z liczących się kandydatów – – i to na wszelkie możliwe sposoby: „metodą na płacze“; „metodą na zamach“; „metodą na alergię“; „metodą na stracha” lub jak kto woli „metodą na babę jagę“; „metodą na litość“; „metodą na nawrócenie“; „metodą na krawca“; „metodą kto inny nie ma szans“; no i przede wszystkim „metodą na wszystkie świętości“.

O drugim kandydacie z PO Bronisławie Komorowskim to szkoda o nim mówić. To samo dotyczy SLD i reszty pookrągłokantowego lewactwa. Mamy jeszcze kandydatów w osobach: Jurka Marka, Korwina-Mikke, Napieralskiego Grzegorza, Olechowskiego Andrzeja, Pawlaka Waldemara, Kornela Morawieckiego, Zientka Bogusława, Andrzeja Leppera. Najbardziej niebezpieczny dla całego towarzystwa jest Andrzej Lepper, bo nie uczestniczył w kantach „kanciastego” stołu, nie brał udziału bezpośrednio lub pośrednio w tym o czym będzie mowa niżej, no i odważył się wypowiedzieć nie po myśli biurokratom unijnym na posiedzeniu w Strasuburgu 19.11.2002 r. — a takie rzeczy to oni dobrze pamiętają i płazem nikomu nie puszczają – w przeciwieństwie do jakiejś zbiorowej amnezji bardzo wielu Polaków uwidocznionej po katastrofie smoleńskiej. Jak taki Lepper może się mierzyć do takich zasług obu braci Kaczyńskich. Toż to niepojęte. Nie po to przecież tyle wysiłku i nadstawiania karku przez wielu – szczególnie w roku 1991 i 1992, a i teraz, gdyby się noga powinęła – o czym mowa niżej. To o czym będzie teraz niżej mowa czyta się jak dobry kryminał. Znajdziemy tam wielu z wyżej wymienionych kandydatów występujących bezpośrednio lub pośrednio: Korwina-Mikke, Waldemara Pawlaka, Jurka Marka, Jarosława i Lecha Kaczyńskiego.

Przypomnijmy też, że 6 czerwca 1997 r. został uchwalony przez Sejm nowy Kodeks Karny [Dz.U. 1997 nr 88 poz. 553] (wszedł on w życie 01.09.1998 r.), w którym to zniesiono karę śmierci, a w nim m.in. mamy:

„Art. 4. § 1. Jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia przestępstwa, stosuje się ustawę nową, jednakże należy stosować ustawę obowiązującą poprzednio, jeżeli jest względniejsza dla sprawcy.”

Nowy Kodeks Karny z dn. 06 czerwca 1997 r. zastąpił poprzedni Kodeks Karny z dn. 19.04.1969 r. [Dz.U.69.13.94] z art. 122 i 123 w brzmieniu niżej podanym.

„Art. 122. Obywatel polski, który uczestniczy w działalności obcego państwa lub zagranicznej organizacji mającej na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części terytorium, obalenie przemocą ustroju lub osłabienie mocy obronnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej albo działając na rzecz obcego wywiadu godzi w podstawy bezpieczeństwa lub obronności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej,

popełnia zdradę Ojczyzny i podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze śmierci.”

„Art. 123. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części terytorium, obalenie przemocą ustroju lub osłabienie mocy obronnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze śmierci.”

Poniższy tekst powstał na bazie artykułu „Nocna zmiana – czy nocna zdrada?” z roku 2006. Został on jednak w wielu miejscach poszerzony i uzupełniony tak, że łączy on w sobie czas miniony z niedawnymi i obecnymi wydarzeniami. Zauważymy, że wszystko zbiega się jak w soczewce do lat 1991-1992. Kanciasty stół – zwany okrągłym – był jedynie jednym z elementów przygotowań do tego co się wydarzyło w tych latach. Artykuł ubogaca wiele aktywnych w chwili obecnej linków. Warto przekopiować na swój dysk zawartości stron do których następują odwołania – szczególnie dane z bazy sejmowej ze stenogramami posiedzeń i ich elementów, do których następuje odwołanie w tekście artykułu.

………………………..

Nie sposób prawidłowo rozeznać i rozumieć dzisiejszą rzeczywistość w Polsce bez poznania tego, co się faktycznie wydarzyło w roku 1991 i 1992. Skrzętnie omija się publiczną rzetelną analizę faktycznego stanu rzeczy z tego okresu czasu – zastępując ją mitami i wygodnymi dla wszystkich rządzących opowiadaniami. To w tych latach – 1991, 1992 – nastąpiło faktyczne pojmanie Polski w nową niewolę i to za zgodą i współdziałaniem również tych, którzy mienią się jedynymi zbawcami Narodu Polskiego.

Zabójczym dla Polski i Narodu Polskiego owocem „okrągłego stołu”, przy którym zasiadła władza komunistyczna z tzw. opozycją głównie wywodzącą się z KOR (bez znaczenia jest tutaj to, kto z KOR w jakiej tam roli występował i w jakie stroił się szatki – i stroi się nadal), stał się UKŁAD EUROPEJSKI ustanawiający stowarzyszenie między Rzeczypospolitą Polską, z jednej strony, a Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, z drugiej strony, sporządzony w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (Dz. U. z dnia 27 stycznia 1994 r., Nr 11, poz. 38). – (oficjalna strona Centrum Informacji Europejskiej – pobranie bezpieczne)

Od 4 i 5 czerwca 1992 r., kiedy to odwołano Jana Olszewskiego z funkcji Premiera RP, krążą opowieści – nakręcono (ponoć ukrytą kamerą) nawet film „Nocna zmiana”. Opowiadało się i opowiada nadal tak, aby zbić na tym wydarzeniu jak największy kapitał polityczny i to ponoć w interesie Narodu Polskiegowyrywając zdarzenia z tych dni z całego szerokiego kontekstu innych wcześniejszych i późniejszych zdarzeń. Ks. prof. Waldemar Chrostowski w „O dialogu z Żydami” tak kwituje taki stan rzeczy: „Nie liczy się to co się wydarzyło, ważne jest to jak się to opowiada“.

Aby jednak odkryć i zrozumieć co się faktycznie wydarzyło w dniach 4-6 czerwca 1992 r. podczas 17 posiedzenia Sejmu 1 kadencji [stenogramy z 17 posiedzenia Sejmu 1 kadencji: 04.06.1992 r. 05.06.1992 r. 06.06.1992 r. ] należy sięgnąć do 15 posiedzenia Sejmu RP 1-wszej kadencji z dnia 21-23 maja 1992 r. (stenogramy z 15 posiedzenia Sejmu RP 1 kadencji: 21.05.1992 r. 22.05.1992 r. 23.05.1992 r. ), podczas którego odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzeczypospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi sporządzonego w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (druk nr 220) i Minister Spraw Zagranicznych Krzysztof Skubiszewski [minister Rządu Jana Olszewskiego, a wcześniej również minister Rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, Hanny Suchockiej] zwrócił się w imieniu Rządu RP o wyrażenie przez Sejm zgody na ratyfikację tego Układu.

Jan Olszewski objął funkcję Premiera RP już  05.XII.1991 r. (a nie 06.XII.1991 – a to ma istotne znaczenie)  i pełnił ją do 05. VI.1992 r. – [patrz również]

05.06.1992 r. – powołanie Waldemara Pawlaka na prezesa Rady Ministrów i publicznie twierdził on, że nie ma nic wspólnego z tym Układem Europejskim – nawet nic o nim nie wiedział i że on by tego Układu nigdy nie podpisał – czyżby? Podpisanie układu nastąpiło 16 grudnia 1991 r. – gdy Premierem RP był już Jan Olszewski (parafowano go 22 listopada 1991 r. – gdy Premierem RP był jeszcze Jan Krzysztof Bielecki). Pierwsze posiedzenie Sejmu pierwszej kadencji – było trzydniowe (25.11.1991; 26.11.1991; 05.12.1991). W bazie sejmowej danych są tylko stenogramy z pierwszych 2-ch dni, tj. z:  25.11.1991 r. 26.11.1991r. Natomiast w bazie tej brak jest stenogramu z dnia 05 grudnia 1991r., kiedy to powoływano Jana Olszewskiego na Prezesa Rady Ministrów. Dlaczego? Coś jest tam do ukrycia? A jeżeli TAK, to co? –

Marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski (ZChN) zakończył posiedzenie Sejmu RP w dniu 26.11.1991 r. słowami: „Zarządzam przerwę w obradach do czwartku, tj. 5 grudnia 1991 r., do godziny 10” – (przerwa w posiedzeniu o godz. 15 min. 25). Stenogramu z posiedzenia w dn. 5.12.1991 r. w bazie sejmowej brak. W sejmowym wykazie podjętych uchwał I kadencji zamieszczono uchwały Sejmu podjęte przez Sejm w dniu 5 i 6 grudnia 1991 r.

Uchwałę z dnia 05.12.1991 w sprawie przyjęcia ustąpienia rządu [Krzysztofa Bieleckiego] – [opublikowaną MP 1991 nr 45 poz. 313 ]

Uchwałę z dnia 06.12.1991 w sprawie powołania prezesa Rady Ministrów [Jana Olszewskiego] –  [opublikowaną MP 1991 nr 45 poz. 315 ].

Czyżby coś z datami podjętych uchwał lub z ich treścią tutaj było coś nie tak i dlatego brak jest w bazie Sejmowej stenogramu z posiedzenia sejmu w dniu 05 grudnia 1991 r. ? Warto to sprawdzić i jednoznacznie ustalić jak to faktycznie było z tym pierwszym posiedzeniem Sejmu RP pierwszej kadencji w dniu 05 grudnia 1991 r. i w tym celu należy zażądać  opublikowania [lub dostarczenia zainteresowanym osobom] stenogramu z posiedzenia Sejmu RP pierwszej kadencji w dniu 05 grudnia 1991 r., a i z dnia 06 grudnia 1991 r. – jeżeli takie posiedzenie się odbyło. Zauważmy, że drugie posiedzenie Sejmu RP rozpoczęło się w dniu 17.12.1991 r.

Oficjalne działania na rzecz powstania tego Układu Europejskiego prowadzone były co najmniej od września 1988 r., kiedy to „Polska i EWG nawiązują stosunki dyplomatyczne. Rozpoczynają się negocjacje w sprawie umowy o handlu oraz współpracy gospodarczej” – http://www.rcie.zgora.pl/tematy/kalendarium.html [link historyczny]. W tym czasie równolegle do tego trwają przygotowania do rozpoczęcia ustaleń „okrągłego stołu”. Na spotkaniu w Magdalence 27 stycznia 1989 r. przyjęto wszystkie zasadnicze rozwiązania ustrojowe i polityczne, które w swojej istocie zostały niezmienione i wieńczyły porozumienia Okrągłego Stołu. Potem następowały kolejne kroki wiodące do Układu Europejskiego z 16.12.1991 r.

Układem tym powołano do życia niekonstytucyjne ciało w postaci Rady Stowarzyszenia z uprawnieniami władczymi nad Rządem RP [art. 102 do 107 (art. 39 – 42) Układu], co dawało gwarancję, że Polska i Naród Polski nie wymknie się spod kontroli planistów światowych i nie pójdzie własną drogą ku suwerenności i niepodległości.

O tym co się szykuje i co się uszykowało dla Polski i Narodu Polskiego wiedziała wówczas bardzo wąska grupa wtajemniczonych osób. Jednocześnie propagandziści wtłaczali w głowy Polaków, że Polska odzyskała wolność, suwerenność i niepodległośća we wszystkich polskich kościołach nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozległo się wiernych śpiewanie „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie” zamiast jak było wcześniej „racz nam wrócić Panie!” –  i tak to trwa po dzień dzisiejszy. Kłamstwo powtarzane miliony razy stało się dogmatem prawdy.

Aby Układ ten mógł wejść w życie koniecznym było wyrażenie zgody przez Sejm RP na jego ratyfikację przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę, bo tak nakazywało ówcześnie obowiązujące prawo. Cały problem tkwił jednak w tym, że ogół parlamentarzystów nic o tym Układzie nie wiedziało. Większe przecieki o jego istnieniu nastąpiły po 1 marca 1992 r., kiedy to boczną furtką (metodą faktów dokonanych – za pomocą umowy przejściowej) weszły w życie przepisy Układu dotyczące handlu.

Reakcja Sejmu na ten Układ była wielką niewiadomą, a mogło się to też zakończyć odrzuceniem przez Sejm tego Układu z bardzo przykrymi konsekwencjami dla jego „polskich” twórców – należało się przecież liczyć z ewentualną możliwością zastosowania art. 122 i 123 KK wyżej na wstępie przywołanych. W tej sytuacji za wszelką cenę musiała nastąpić zgoda Sejmu RP na ratyfikację Układu Europejskiego z dn. 16.12.1991 r. I tak się też stało.

21 maja 1992 r.15 posiedzenie Sejmu

Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzecząpospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi sporządzonego w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (druk nr 220) Debata Sejmu nad Układem Europejskim okazała się bardzo burzliwą i nastąpiło wyraźne podzielenie Sejmu na zwolenników oraz przeciwników tego Układu. Przypomnijmy: 05.12.1991 r. Sejm powołał Jana Olszewskiego na funkcję premiera i od tego czasu stoi on na czele Rządu RP.

W swym wystąpieniu Minister Spraw Zagranicznych Krzysztof Skubiszewski m.in. powiedział: „Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Przedstawiam Wysokiej Izbie Układ Europejski ustanawiający stowarzyszenie między Rzeczypospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi podpisany w Brukseli 16 grudnia 1991r. Rząd wnosi o wyrażenie zgody przez Sejm na ratyfikację układu przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej., a kończąc m.in. stwierdza:

„Korzyści płynące ze stowarzyszenia i ewentualnego przyszłego członkostwa są dla Polski szansą historyczną.” „Wchodząc do tej europejskiej rodziny, czego pierwszym etapem jest stowarzyszenie, zapewniamy Polsce, mimo kosztów, które poniesiemy, stabilną i pomyślną przyszłość oraz korzyści wieloletnie i wielokrotnie przekraczające koszty. Osiągnięty kompromis jest dobry dla Polski, dla Wspólnoty i dla całej Europy.”

Po czym mówi: Rozumiem, że teraz rozpocznie się bardzo ważna debata. Nie będę jednak w niej uczestniczył, ponieważ wyjeżdżam za granicę i dzisiaj nie da się tego pogodzić i opuszcza salę sejmową. Sejm podjął debatę pod nieobecność Premiera i Ministra Spraw Zagranicznych. Ograniczono czas wystąpień: w imieniu klubów na 15 minut, a pozostałych wystąpień poselskich na 5 minut. Wystąpienie Krzysztofa Skubiszewskiego, jak i sam Układ Europejski spotkał się z ostrą krytyką znacznej części kół poselskich oraz znacznej części posłów. Fragmenty z niektórych wystąpień poselskich.

Poseł Leszek Moczulski (KPN) „Zgłaszam wniosek formalny, ze względu na wagę sprawy, chyba kluczowej. Proponuję, żeby debatę nad tym bardzo ważnym problemem odłożyć do momentu, kiedy i minister spraw zagranicznych, i premier będą mieli czas, żeby uczestniczyć w posiedzeniu Sejmu. (Oklaski)”

Poseł Leszek Moczulski (KPN) Rząd przedstawił nam projekt, spodziewając się, że będziemy w znacznej mierze akceptować go w ciemno. A jest to zbyt ważna rzecz, żeby ją w ciemno akceptować.” „Rząd w sposób nie przygotowany przedstawił ten dokument do ratyfikacji; tak nie przygotowany, że nawet niektórzy ministrowie rządu nie zdają sobie sprawy z konsekwencji tego dokumentu.”

[patrz też: http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf/main/6A34D797 http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf/main/2E213698 http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf/main/625C1995 ]

Poseł Henryk Goryszewski (ZChN) „Kraj tej wielkości, co moja ojczyzna, musi znaleźć miejsce wśród wielkich, w tym świecie wilków, w którym wilcze prawa obowiązują. Szukając jednak tego miejsca, a to poszukiwanie wymaga zawsze rezygnacji, nie wolno zdradzać wartości stanowiących o tożsamości narodowej. Naród, który byłby gotów zdradzić te wartości, które decydują o tym, czym jest i czym był, zasługuje na taką samą pogardę, jak człowiek, który jest gotów zaprzeczyć sobie, wysługiwać się możniejszym, silniejszym, bogatszym dla osiągnięcia przyziemnych korzyści. Ale naród i jego przywódcy nie mogą się również kierować żadnymi urojeniami ­ ani urojeniami o własnej wszechmocy, ani urojeniami o rzekomych korzyściach płynących z takiego czy innego układu, ­ ponieważ za urojenia polityków płaci naród, rzadko zaś oni sami.” „I w tym miejscu muszę powiedzieć, że byłem zbulwersowany tym, co mówił pan minister Skubiszewski. Wydaje mi się, że nadszedł czas, żeby nie owijać w bawełnę i nie rysować różowych wizji tego traktatu.” „Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ten traktat jest rzeczywiście asymetryczny, tylko, o dziwo, i to jest opinia jednego z angielskich ekspertów, asymetryczny na korzyść strony silniejszej.” „Potrzeba twardości i wytyczenia strategicznego celu polskiej polityki zagranicznej, a właściwie polskiej polityki. Tym celem strategicznym nie może być żaden mit zjednoczonej Europy.”

Poseł Stanisław Kalemba (PSL) Nie dopuścimy do tego, by polskie elity znalazły się w Europie Zachodniej, a reszta społeczeństwa w Azji i Afryce.” „Wysoki Sejmie! Klub Parlamentarny PSL za nie do przyjęcia uważa praktykę podpisywania traktatów i umów międzynarodowych pod stołem. Układ Europejski podpisany 16 grudnia ub. r. wszedł w życie, w pewnych fragmentach, od 1 marca br., a jego treść dotarła do posłów, pod dużymi naciskami, dopiero w maju, więc pół roku po jego podpisaniu.”

Poseł Wojciech Arkuszewski (NSZZ „S”) Traktat ma 300 stron, a ku mojemu ubolewaniu, otrzymaliśmy go parę tygodni temu, nie zaś w grudniu, kiedy już był dostępny w języku polskim. Będzie szansa wyjaśnienia tych wątpliwości w trakcie debaty w komisjach, która, podejrzewam, będzie długa, burzliwa i szczegółowa.” – [zamiast tegoż Korwin Mikke uruchomił burzę lustracyjną na posiedzeniu Sejmu w dniu 28 maja 1992 r. ]

„Chciałem tylko powiedzieć, że można by sobie zadać pytanie: czy całe Włochy są w EWG? Czy Sycylia jest także? Chciałbym bardzo, żebyśmy nie mieli takiej swojej Sycylii. (Oklaski)”

Poseł Jan Zylber (PPPP) „Po pierwsze, wynik naszej debaty wcale nie jest przesądzony.” „Bądźmy poważni, bo to jest sprawa wyjątkowo poważna. I dlatego, po drugie, dajmy naszej komisji czas przynajmniej do września. Z czasu tego skorzystajmy, by, po trzecie, zobowiązać administrację państwową do wszechstronnego poinformowania społeczeństwa o pozytywnych, ale i o negatywnych skutkach naszego stowarzyszenia ze Wspólnotami. A jeśli zobaczymy, że konieczne jest referendum, to zgódźmy się i na to rozwiązanie.”

Poseł Kazimierz Chełstowski (Partia X) Zanim dojdziemy do Wspólnoty Europejskiej, kraj nasz zostanie zalany towarami zachodnioeuropejskimi, a rolnictwo poniesie klęskę, gdy zaleją Polskę dotowane produkty rolne.” „Wszystkie te uprawnienia mają również Polacy oraz polskie spółki i przedsiębiorstwa, tylko jest mała różnica. Polska gospodarka jest zrujnowana, państwowe przedsiębiorstwa w mieście i na wsi są na krawędzi bankructwa oraz niszczone są przez niewłaściwą prywatyzację i system podatkowy. Zetknięcie się z kapitałem zachodnim spowoduje rozprzedanie ich za bezcen i praca całych pokoleń Polaków pójdzie na marne.

Poseł Zenon Witt (PSL) Zagwarantowana w umowie o stowarzyszeniu możliwość wykupu i dzierżawy gruntów rolnych i lasów powinna zostać zweryfikowana i dostosowana do ustawodawstwa obecnie funkcjonującego w Polsce.”

Poseł Jacek Soska (PSL) Istnieje rażąca nierównorzędność strony polskiej w stosunku do krajów Wspólnoty Europejskiej“. „W naszej historii po raz drugi zdarza się bowiem, że o losie polskiego chłopa rolnika decyduje się bez jego faktycznego udziału. Wypowiadam to w pełni świadom wagi moich słów. Nie wiem, czy tekst układu o stowarzyszeniu był konsultowany z przedstawicielami wszystkich gałęzi gospodarki narodowej, ale z głównymi przedstawicielami polskiej wsi nie był.” „Układ płodzony1 był w zaciszu ministerialnych gabinetów pod protekcją Ministerstwa Spraw Zagranicznych i ministra Skubiszewskiego. O tym, że sprawa była poufna, świadczy fakt dwukrotnego spotkania premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego z Komisją Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Sejmu X kadencji, kiedy odmówiono posłom przedstawienia konkretnych zakresów pracy nad tym dokumentem.” Dopiero 2 tygodnie temu dostarczono posłom odpowiednie materiały. Moim zdaniem celowo przeciągano sprawę ratyfikowania i dyskusji na ten temat, ażeby 1 marca weszły w życie postanowienia układu o obniżeniu stawek celnych, i jak zwykle stawia się Sejm i prezydenta przed faktem dokonanym.

Poseł Aleksander Małachowski (UP) „Konfrontacja może skończyć się naszą kolejną klęską. Trzeba to dzisiaj oficjalnie i uczciwie powiedzieć społeczeństwu.” „Skutki układu mogą być zabójcze przede wszystkim dla rolnictwa, szczególnie tego, które gospodaruje na złych gruntach uprawnych. W Europie Zachodniej, właśnie w konsekwencji istnienia EWG, zalesiono ponad 2 mln. ha złych gruntów, a wiele milionów ludzi musiało porzucić pracę w rolnictwie. Czeka nas dokładnie to samo. Co to znaczy? Na sporych obszarach przestanie się uprawiać grunty niskiej klasy. Wielu ludzi będzie musiało zmienić zawody i znaleźć inną pracę. Wieś stanie się tylko terenem zamieszkania tych ludzi. Zagrożone są także bardzo poważnie różne gałęzie przemysłu, na przykład górnictwo, o czym tu już mówiono.” „… w rzeczywistości traktat został zawarty zanim Izba poselska mogła się wypowiedzieć, zanim został jej przedstawiony pełny rachunek strat i zysków, którego zresztą do tej pory nie znamy.” „W rzeczywistości układ ten przyniesie wpierw pot i łzy, a dopiero potem może poprawić nasz los, w zależności od tego, jak potrafimy sprostać temu historycznemu wyzwaniu.”

Poseł Zygmunt Mogiła-Lisowski (ZChN) „Niepokój budzi jedynie kwestia braku czasu na przygotowanie się przemysłu, rolnictwa, łącznie z przetwórstwem. Jedynie czas potrzebny na zorganizowanie się pod względem podejmowania decyzji przyniesie naszemu krajowi i narodowi spodziewane korzyści. Jesteśmy obecnie bardzo słabi nie ze względu na słaby przemysł i rolnictwo, ale ze względu na nieumiejętność podejmowania decyzji na ˝tak˝ lub ˝nie˝, i to szybkich, profesjonalnych decyzji. Bo kiedy mieliśmy się tego nauczyć?” „Wysoki Sejmie! Wszyscy rozumiemy sytuację, która nas czeka, ale chciałbym zaapelować – nie idźmy do EWG z zamkniętymi oczyma. (Oklaski)”

Poseł Andrzej Tadeusz Mazurkiewicz (KPN) Im więcej się czyta tych przepisów, tym więcej rodzi się pytań, na które nie ma odpowiedzi.” „Na podstawie tych pytań rodzą się we mnie pewnego rodzaju wątpliwości, czy nadszedł już ten czas, czy musimy dążyć za wszelką cenę do wejścia do tzw. Europy, czy ten czas już w tej chwili nadszedł.” „Otóż pewni ludzie biegają z tym traktatem i krzyczą: 1 eureka, eureka! Proszę państwa, oby to polskie wejście do Europy nie skończyło się na radosnych okrzykach, w sytuacji gdy goli i weseli będziemy biegać po europejskim rynku.”

Poseł Wojciech Kwiatkowski (SP) Nie może to być wchodzenie do Europy za każdą cenę, na zasadach sprzecznych z interesami polskiej gospodarki, a nawet, nie zawaham się użyć tego słowa, z polską racją stanu.” „Nie wolno nam w tej fundamentalnej sprawie podjąć decyzji bez szczegółowego zbadania następstw ratyfikacji. Po bardzo nawet pobieżnej analizie układu i załączników do niego nasuwa się wiele wątpliwości.” „Uważam, że Sejm, a za jego pośrednictwem i społeczeństwo mają prawo znać pełną prawdę o kosztach stowarzyszenia. Musimy koszty te ocenić i zastanowić się nad nimi. Droga do Europy nie może być drogą za wszelką cenę. Za cenę ruiny polskiego przemysłu, polskiego rolnictwa, za cenę potencjalnego pięcio-milionowego bezrobocia.”

Poseł Marek Markiewicz (NSZZ „S”) Ten układ, z którego tekstem zapoznaliśmy się dopiero 10 dni temu, w istocie rzeczy jest zakończeniem okresu złudzeń co do intencji Zachodu” „Nie jest bowiem wielką tajemnicą, że i Rada Ministrów nie znała tekstu układu w momencie jego podpisania.” „Już najwyższy czas, by powiedzieć całej masie ludzi, jakie konsekwencje to przyniesie za 5 lat, że to nie jest tak, że można ratować jeden czy drugi zakład.“

Poseł Bogumiła Boba (ZChN) W Radzie Stowarzyszenia, proszę państwa, mamy 1/3 głosów. Nie wyobrażam sobie, że we własnym domu będę wołać jeszcze dwie osoby, żeby nim zarządzały, a ja mogę tylko podnieść palec i powiedzieć, że się zgadzam. Proszę państwa, można mieć takie poglądy. Proszę państwa, trzeba popatrzeć z dwóch różnych stron, nie zaś tylko z jednej strony. Oczywiście, przedstawiam to dosyć ostro. Jednak chcę, żebyśmy się zastanowili nad różnymi możliwościami, żebyśmy nie patrzyli zauroczeni Europą Zachodnią i nie myśleli, że musimy do niej lecieć na skrzydłach. Proszę państwa, jeżeli się palec oddaje mocniejszemu, to on chwyta za rękę, za łokieć, za szyję, a później może duszę wycisnąć, jeśli mu się tak spodoba, jeśli jest tak mocny.” „Nie spieszmy się do sytuacji, w której nie będziemy decydować o sobie.” „A teraz może coś z prywatnego doświadczenia. Moim rodzicom mówiono, że nie ukończę nawet podstawowej szkoły, a ukończyłam studia, więc nie bójmy się… (Głos z sali: Za komuny.) Tak jest, za komuny oczywiście, ale, proszę pana, przed wojną też bym je ukończyła, mogę pana zapewnić.”

(Poseł Marek Jurek: Znowu się uważacie za właścicieli uniwersytetów.)

“Tak, cały naród ciężko pracował na to, żebyśmy mogli skończyć studia, na pewno. Wszyscy przyłożyli się do tego. I, proszę państwa, kiedy mówi się, że nie ma żadnego innego wyjścia z sytuacji, ja wtedy uważam, że należy się jeszcze nad tym zastanowić, a wówczas bardzo często znajduje się wyjście. (Oklaski)”

Poseł Wojciech Mojzesowicz (PSL) Uważam, że dyskutowanie nad sprawą, która stała się sprawą publiczną, szczególnie poza granicami Polski, uwłacza naszemu parlamentowi. O tak poważnych kwestiach nowo wybrany parlament decyduje post factum. Co niektórzy panowie mówią, że praktycznie nie ma już nad czym dyskutować,­ bo już się stało. Czy zdają sobie sprawę z tego, co podpisali, co zrobili i jakie błędy popełnili w tym wszystkim? Czy mieli prawo zajść tak daleko ze zobowiązaniami Polski wynikającymi z tego układu?” „Jest to jedna z najpoważniejszych decyzji, która została już praktycznie sfinalizowana.” „Uważam, że nie powinniśmy decydować w tak poważnych sprawach bez uświadomienia społeczeństwu, co je czeka. Nie wolno nawet temu demokratycznie wybranemu parlamentowi podejmować tak poważnych decyzji bez przedstawienia sprawy, nie pytając o to społeczeństwa. A tym bardziej nie wolno podejmować decyzji bardzo małej grupie ludzi myślącej tylko i wyłącznie o swoich interesach.”

Poseł Ryszard Czarnecki (ZChN) Wydaje mi się, że nasza debata potoczyła się w nie najlepszym kierunku. Powstaje wrażenie, jakoby nasz Sejm podzielił się na tych, którzy opowiadają się za wejściem Polski do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i na tych, którzy są temu procesowi przeciwni. Wydaje mi się, że tak nie jest. … Na jakich warunkach, na jakich zasadach ma następować ta integracja? I to podzieliło dzisiaj tę salę.” [z pomocą nadania właściwego kierunku przybył Korwin Mikke zgłaszając pomysł lustracji  w dniu 28 maja 1992 r. ]

Poseł Andrzej Potocki (UD) „Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W tej kuriozalnej momentami debacie, której przysłuchiwałem się bardzo uważnie, wielu posłów powoływało się na profesorskie autorytety. Przyznaję się tutaj do swego niedostatecznego wykształcenia, choć nazwiska te bardzo często były nie tylko mi obce, ale wszystkim tym, z którymi próbowałem je skonsultować. Ja natomiast chciałbym tutaj się powołać na nazwisko być może bardziej znane. Otóż był taki filozof Max Stirner, który twierdził, iż wszystko, co znajduje się wokół niego, jest tworem jego własnego umysłu. I myślę, że byłoby to bardzo niebezpieczne, gdyby Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ten Stirnerowski punkt widzenia. „Sytuacja taka jest niepokojąca. I istotnie, muszę powiedzieć, że ta debata, jej przebieg i słowa padające z tej trybuny, źle wróżą przyszłości państwa polskiego. (Oklaski)”

Iwo ByczewskiPodsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Renegocjacja tego układu jest rzeczywiście niemożliwa.” „Trzeba albo całość przyjąć, albo całość odrzucić i rozpocząć zupełnie nowe negocjacje, w zupełnie nowych warunkach.” „Wysoka Izbo! Naturalnie można dyskutować szczegóły układu o stowarzyszeniu, można i trzeba się spierać o tempo i sposoby zbliżenia się Polski do Wspólnot, do pełnego członkostwa włącznie. Nie sposób jednak, w naszym przekonaniu, kwestionować zasady podstawowej: dzisiaj stowarzyszenie, później, możliwie jak najszybciej, pełne uczestnictwo. Kwestionując tę zasadę stalibyśmy się wyjątkowym państwem w Europie, jedynym, które rezygnuje ze współpracy ze Wspólnotami, z udziału w integracji europejskiej.” „Byłoby rzeczą niedobrą, sprzeczną z interesem naszego kraju, gdybyśmy nie chcieli włączyć się do tego procesu, gdybyśmy nie chcieli skorzystać z owoców odniesionego przed trzema laty zwycięstwa.”

W obronie podpisanego Układu Europejskiego z dnia 16.12.1991 r. m.in. wystąpili — ale o tym już w bardzo interesującej części drugiej.

Jedna odpowiedź to “O naprawę Rzeczpospolitej (6)”

  1. […] 5.6.2011 O naprawę Rzeczpospolitej (6) […]

Sorry, the comment form is closed at this time.